piątek, 27 stycznia 2017

THE BEST OF...



Z okazji wolnego wieczoru przygotowałam dla Was mały post, w którym chcę pokazać moje top 10 rzeczy, które przetestowałam, mogę polecić i na pewno będę je kupować jeszcze nie raz. Podkreślam, że jest to tylko moja opinia, każdy może popierać lub hejtować, nie ma problemu ;)
Co u mnie? Sesja... Czas zaliczeń, oddawania projektów, zdawania egzaminów, brak czasu, nerwy, do tego wszystkiego dopadła mnie choroba, dlatego zamiast lecieć na zdjęcia i dopracowywać outfitowe zajawki to wygrzewam się w domku zawinięta kocem z kubkiem ciepłej herbaty. Ale nie narzekam :) Przechodząc do sedna, o to moje pupilki ostatnio zakupione w celu wypróbowania, które skradły moje serce :)


1. Termiczny lakier hybrydowy- NeoNail

 
Kupiłam go z racji decyzji zmienienia firmy z Semilac na NeoNail, do tego nie mam czasu bawić się we wzorki czy jakies inne skomplikowane zdobienia, a nie lubię, jak paznokcie są jednolicie pomalowane (taka juz jestem, na paznokciach musi sie coś dziać ;p), także termo kolorki są idealne! Polecam ze względu na trwałość- po 2 tygodniach noszenia kompletnie nic sie nie dzieje z nimi- nie pękają, nie łamią się, kolor nie schodzi od płytki. 

NeoNail- 29.90 pln



2. Mgiełki- Victoria Secret


 O nich już było na blogu ;) Ale co poradzić- są świetne! Trwałe, tanie, w ładnych butelkach, o świetnych zapachach. Niedługo będę testować też inne zapachy z serii VS, bo jestem bardzo ich ciekawa.

I-perfumy ok. 40 pln.



3. Suche szampony- Batiste





Odkąd tylko weszły na rynek wzbudziły we mnie zainteresowanie. Są świetne dla każdej kobiety, a na pewno praktyczne- gdy rano pokazuje się, że nasza fryzura nie jest aż tak super świeża i olśniewająca, a nie mamy już czasu na mycie włosów, wystarczy mieć taki wynalazek- psikamy i gotowe!

Rossmann 5,90 pln -mały, 14.90 pln -duży



4. Bronzer- Bourjois




Z racji, że używam bronzera częściej niż różu na policzki to długo szukałam odpowiedniego dla mnie odcienia i firmy. I znalazłam swojego faworyta! Używam go już dłuższy czas, chociaż zmieniłam na kilka miesięcy na bronzer z primarka, to wróciłam jednak ostatecznie do tego.

Rossmann ok. 60 pln



5. Baza pod podkład- Eveline

























Z bazami miałam kolejny problem. Czego bym nie wypróbowała, wszystko zapychało moją skórę, twarz po godzinie już się świeciła co bardzo mnie denerwowało na różnych imprezach. Dopiero ta baza z eveline mi podpasowała- skóra nie jest tłusta, nie świeci się, nie wysusza skóry. Polecam dla dziewczyn, które mają cerę tłustą. Co prawda, na co dzień go nie używam, ale na imprezę czy inne okazje, gdzie makijaż musi wytrwać kilka godzin w różnych warunkach jest świetny.


Rossmann ok. 20 pln



6. Lakier i pianka do włosów- Syoss


























Coś, co chyba każda kobieta ma w łazience, chociaż nie często tego używa. Przynajmniej ja korzystam rzadko, aczkolwiek trzeba to mieć. Wybrałam firmę Syoss, ponieważ od początku liceum jestem wierna tej firmie, a najbardziej jeśli chodzi o lakiery do włosów (kiedyś były to też farby, niestety przerzuciłam się na Garnier Olia- mniej niszczy włosy). Posiadam piankę i lakier, moc 5, czyli najmocniejszy- jak dla moich niesfornych włosów jest odpowiedni. Ale wedle uznania, wszystkie poziomy trwałości juz przetestowałam, żaden mnie chyba nie zawiódł.

Rossmann: lakier- 13.99 pln, pianka- 14.99



7. Żel pod prysznic- C-thru


No i tutaj zauroczył mnie zapach- pistacjowy! Wszystkie kosmetyki jak dla mnie mogły by być o tym zapachu, uwielbiaaam, Po kąpieli skóra jest delikatna, miękka, a zapach utrzymuje sie przed długi czas ;)

Kupiłam w biedronce, niestety nie pamiętam za ile...



8. Tusz do rzęs- Lovely



Nie jest to mój najlepszy tusz jaki miałam w swoim życiu, ale obecnie tego używam najczęściej i jestem z niego zadowolona. Nie skleja rzęs, nie skruszy się, pięknie wydłuża.

Rossmann 10.99 pln




9. Krem i tonik- Barwa





Firma polecana na blogu pewnej dziewczyny, jak dla mnie- no cóż, myslałam, że będzie ciut lepiej, ale najgorzej też nie jest. Od razu zakupiłam zestaw- krem, tonik i żel do mycia twarzy. Tylko krem i tonik zdali u mnie egzamin, żel wykorzystałam cały, jednak żadnych zmian mi nie przyniósł... Za to tonik jest świetny, gdy chcemy rano po umyciu buźki odświeżyć bardziej swoją skórę, krem dla kobiet o tłustej cerze też się spisze, jednak trzeba wyczuć ile go nałożyć, aby nie wysuszać skóry (po tygodniu używania juz wiadomo, ile go nakładać). Planuje przetestowania kremu nawilżającego z Barwy, zobaczymy jak się sprawdzi.


Rossmann: krem 17.99 pln, tonik 15.49 pln -obecnie. 
Ja kupiłam te rzeczy jakieś 2 miesiące temu na promocji, każda kosztowała wtedy 8.50 pln. 




10. Mydło w płynie- Fa.


I ostatni z ulubieńców, znowu ze względu na zapach- migdałowy. Nie podrażnia skóry, nie wysusza, to już moje trzecie opakowanie w łazience i jak na razie nie mam zamiaru go zmieniać.

Kaufland 7 pln.



Skończyłam, lecę spać, ciężka sobota mnie czeka :( Czekam na Wasze komentarze poszczególnych produktów, próbował ktoś czegoś? Chętnie poznam opinię. Buziaki i miłego weekendu życzę wszystkim!


piątek, 20 stycznia 2017

Winter outfit with olive parka

 



Witam z pierwszą stylizacją w tym roku ;) Jak juz wspominałam nie znoszę zimy, dlatego też nie robię postów ubraniowych ze względu na wyznawanie zasady 'nie musi być ładnie, musi być ciepło!'. I tego ostatnio się trzymam, zarzucam byle co na siebie, żeby jakoś to było na uczelni czy na mieście, a siedząc w domu mam na sobie dres, włosy związane w koczka, zero makijażu, bo siedzę w domu i książki do oporu. Ale miejmy nadzieje, że najgorsze mrozy za Nami, teraz z utęsknieniem oczekuje na wiosenne słoneczko, wymyślając kolejne pomysły na urozmaicenie bloga. Jednak jak na razie musimy jakoś jeszcze wytrzymać tą pogodę, póki co zostawiam Was z postem (zdjęcia dzisiaj robione na szybko, ale musiałam już się w końcu za to zabrać) i do zobaczenia za niedługo ;*


  






Kurtka- C&A
Buty- Reserved
Torebka- H&M
Szalik- kingefashion.pl
Spodnie- nn

Fot. Dawid <3

piątek, 6 stycznia 2017

GOOD BYE 2K16!

Cześć wszystkim!
Wchodzę sobie dzisiaj na bloga a tam co? Wersja robocza postu, który miałam dodać 31 grudnia 2016... No cóż, nie udało się wtedy tego zrobić, ale stwierdziłam, że nie będę usuwać notatki, bo spędziłam nad Nią troche czasu i jest dla mnie ważna, bo zawiera wszystkie wspaniałe chwile, jakie przeżyłam zeszłego roku.  Zrobiłam kilka nowych rzeczy, spróbowałam nowych potraw, zwiedziłam kilka ciekawych miejsc... Jak co roku- były wzloty i upadki, jednak skupmy sie na tych miłych chwilach...


Zacznę od stycznia. Ten miesiąc był dla mnie wyjątkowy, ponieważ spełniłam swoje dwa marzenia- spróbowanie sushi oraz wybranie sie na koncert Tede'go do MegaClubu! Co do sushi- zawsze chciałam spróbować tego typu dania, niestety nie umiałam się przekonać. Jednak udało się i... to była miłość od pierwszego kęsa :) Teraz jem sushi przy każdej możliwej okazji, uwielbiam!




Kolejny miesiąc- luty. I kolejne nowości. Z okazji walentynek wraz z moim chłopakiem wybraliśmy się na festiwal hip-hop do... Wrocławia <3 Zawsze chciałam się wybrać do tego miasta i niby tylko 200 km od Śląska, to jednak nigdy nie znalazłam dobrej okazji na taką wycieczkę. Ale udało się! Weekend we Wrocławiu był cudowny, miasto bardzo mi sie spodobało, w przyszłym roku również tam zawitamy, może jednak w jakimś cieplejszym miesiącu.





Marzec... miesiąc, w którym w sumie odpoczywałam, nie działo się nic nadzwyczajnego. Spędzałam czas na nauce i spotkaniach z przyjaciółkami- babskie wieczory, wypady i takie tam :) Również spotkania z moim chłopakiem- odwiedziliśmy palmiarnie w Gliwicach. Od razu zakochałam się w tym miejscu :)



W kwietniu wybrałam się z moim chłopakiem na Runmageddon. Jest to hardcorowa wersja biegu z przeszkodami na różne dystanse. Bardzo ciekawa przygoda dla osób, którzy lubią aktywnie spędzać czas, nie boją się wyzwań i błota :) Bieg organizowany jest zarówno w dzień jak i w nocy. Przeszkody są róźne- na trasie można spotkać ścianki wspinaczkowe, tunele, kontenery z zimną wodą gdzie trzeba się w całości zanurzyć i wiele wiele innych... Może zdecyduje się kiedyś na taką przygodę. Poza tym wyprawiłam mojej przyjaciółce urodzinową imprezę-niespodziankę, pierwszy raz było u mnie w mieszkaniu tyle osób i obeszło się bez szkód;)



Wraz z majem przyszedł czas na majówkę! Spędziłam na mojej kochanej lubelszczyźnie, gdzie odwiedziłam rodzinkę na wsi oraz przyjaciółkę w Zamościu. Byłam też na weselu oraz dwóch komuniach (jednej w Zabrzu, drugiej w Irlandii), juwenalia... miesiąc pełen wrażeń i imprez :)







Po maju- czerwiec. Spełniłam moje kolejne koncertowe marzenie- Artur Rojek! Występował na placu krakowskim w Gliwicach, jak tylko sie o tym dowiedziałam, pomyślałam, że muszę tam być no i się udało! Zdarłam gardło, zmarzłam ale było warto <3



Lipiec w połowie spędzony na wsi, wesele znajomych, druga połowa w pracy, pod koniec lipca wybrałam sie z moim chłopakiem i jego znajomymi do Żywca na mały urlop. Do tego były moje urodzinki ;)



 



Sierpień zaczęłam od spełniania kolejnych marzeń- założyłam oto tego bloga, złożyłam papiery na nowy kierunek studiów,zaczęłam jeździć na wycieczki rowerowe, poznając nowe okolice miejsca zamieszkania mojego ukochanego :) Poza tym wiekszość czasu siedziałam w pracy gdzie był system 3 zmianowy...



Wrzesień był bardzo spokojny, nadal kontynuowałam pracę na strefie ekonomicznej w Gliwicach, w wolnych chwilach odpoczywałam z moim facetem, zwiedzając różne nowe miejsca gastronomiczne, większością z nich to były kawiarnie. Najlepszą w jakiej byliśmy wtedy była kawiarnia w Knurowie pod nazwą "Słodki Domek". 



W październiku skończyłam pracę, zaczęłam studia na Politechnice Śląskiej. Zaczęłam tak jakby nowy rozdział swojego życia, piękne uczucie. No i w końcu znalazłam studia, które mi odpowiadają :). Pod koniec października byłam na imprezie pożegnalnej mojej koleżanki z pracy, która wyprowadzała się ze Śląska. 







W listopadzie zaczełam pracę weekendową w kawiarni w moim mieście. Poznałam wielu ciekawych ludzi i zdobyłam doświadczenie w obsłudze ekspresu kolbowego, w robieniu kaw czy innych deserów. Jak dla kawoholiczki- praca ciekawa i dużo można się dowiedzieć o kawach ;)



Grudzień- rocznica związki z moim D! Oczywiście nie mogliśmy jej spędzić nigdzie indziej niż w sushi barze! Wybraliśmy restauracje ''Sakura'' mieszczącą się przy ulicy Mariackiej. Mogę powiedzieć szczerze- najlepsze sushi jakie dotąd jadłam (a jadłam prawie co miesiąc- więc mogę porównywać). Restauracja sama w sobie też ma niepowtarzalny klimat. Najbardziej podobała mi się szklana podłoga- siedząc przy stoliku na pierwszym piętrze miałam widok na to, co dzieje sie na dole, widziałam jak zostają przygotowane nasze dania. Poza tym wiadomo- święta, które spędziłam u mojego chłopaka. Oprócz świątecznego obżarstwa spędziliśmy czas na lodowisku oraz kręglach.




Podsumowując: 2016 był dobrym rokiem. W roku 2017 też jest już plan na zwiedzanie nowych miejsc, poznawanie nowych rzeczy, budowanie nowych, pięknych wspomnień. Mam nadzieje, że Wy też nie będziecie zamulać w tym roku, bo czas biegnie naprawdę szybko i nie warto jest zmarnowac żadnej chwili. Buziaki i wszystkiego dobrego Wam życzę na ten rok!